środa, 2 maja 2007
Cudne, cudne ...
Piękny artykuł na itbiznes.pl. Oczywiście pomysł ścigania rozpowszechniania numeru jest absurdalny, ale cudownie wskazuje na postępująca paranoizację ochrony tego, co niektórzy uważają za własność intelektualną ...
Kim jest twórca programu komputerowego, czyli opowieść na pograniczu schizofrenii
Prawo autorskie teoretycznie jest proste i intuicyjne – twórcą jest ten, który utwór stworzył. Sienkiewicz, Beethoven czy Klimt – nie mielibyśmy większych problemów z identyfikacją kreatora dzieła. Jeżeli zagłębimy się w przemysł IT, na pytanie kto stworzył oprogramowanie Windows odpowiedź brzmi „Microsoft”. Odpowiedź błędna, gdyż twórca musi być osobą fizyczną. Zachodzi tutaj ciekawy przypadek zacierania się pojęcia i doniosłości twórcy jako owego kreatora. Ponieważ od programów w mniejszym stopniu oczekujemy cechy twórczości, w mniejszym stopniu zwracamy uwagę na indywidualnych autorów. Jakość (lub jej brak) gwarantuje nam dana firma czy wręcz znak towarowy.
Pobieżny audyt tworzonego oprogramowania wskazuje, że w wielu przypadkach producenci zbyt wąsko patrzą na katalog twórców i podpisują umowy tylko z programistami lub osobami projektującymi dane rozwiązanie. Poza tym kręgiem pozostaje sporo osób, które wnoszą swój twórczy wkład i mogą podnieść roszczenia. O tyle nieprzyjemne, że – jeżeli uzasadni się „bycie twórcą” - stosunkowo łatwe do dochodzenia i grożące nawet nakazem wstrzymania dystrybucji i zapłaty odszkodowań. Co więcej, współtwórca może pozwać też użytkownika programu.
Jaka z tego nauka? Lepiej zabezpieczyć za dużo, niż za mało. Poszukujmy i podejrzewajmy istnienie twórcy wszędzie, na każdym etapie tworzenia programu. Identyfikujemy i nabywajmy od niego prawa majątkowe. Jednym słowem - czujność.
I na koniec jeszcze mała uwaga. Nie da się umówić z góry, kto jest twórcą. O tym decydują fakty. Umowy typu „ja dam pieniądze, ty napiszesz, a prawa mamy po połowie” są nic nie warte, prawa w całości ma ten, kto napisze. Możemy tylko od niego odkupić udział w tych prawach. A to zupełnie inna umowa …